Umowa podwykonawcza z konsorcjum #271
W tym tygodniu w podkaście możesz posłuchać o podwykonawcy, który zgłosił się po wynagrodzenie do lidera konsorcjum. Zgłosił się do niego pomimo tego, że na plac budowy zaprosił go członek konsorcjum.
Udanie się przez podwykonawcę do lidera nie było przejawem zamiłowania do branżowego networkingu. Za kierunkiem działań podwykonawcy stał fakt, że z uwagi na kondycję finansową członka konsorcjum wątpliwe było uzyskanie od niego zapłaty.
O tym dlaczego spacer po pieniądze do lidera konsorcjum zakończył się powrotem z pustymi kieszeniami dowiesz się włączając nagranie. Niżej rzucę tylko hasłowo kilka luźnych myśli.
Podwykonawco, upewnij się z kim podpisujesz umowę
Jedno z kluczowych pytań podwykonawcy budowy prowadzonej przez konsorcjum brzmi: Z kim tak naprawdę zawarłem umowę?
Kluczowe nie dlatego, że przemawia przeze mnie prawnicze fetyszyzowanie umowy. Kluczowe, ponieważ za tym pytanie stoi wyjaśnienie innego: Kto ma zapłacić moje wynagrodzenie? Kilka istotnych rzeczy, z których podwykonawca powienien zdawać sobie sprawę w tym kontekście:
💸 To, że inwestycję prowadzi konsorcjum nie oznacza automatycznie, że wszyscy jego członkowie odpowiadają za zapłatę wynagrodzenia podwykonawcy.
💸 To, że w umowie wskazano, że budowa jest prowadzona przez określone firmy działający jako konsorcjum nie oznacza automatycznie, że wszystkie one odpowiadają za zapłatę wynagrodzenia podwykonawcy.
💸 To, że przepisy p.z.p. przewidują, żę konsorcjum odpowiada solidarnie wobec zamawiającego za realizację zamówienia nie oznacza automatycznie, że wszyscy jego członkowie odpowiadają za zapłatę wynagrodzenia podwykonawcy.
Jeżeli podwykonawca chciałby mieć otwartą drogę do sięgania po pieniądze wszystkich konsorcjantów oczywistym, najprostszym rozwiązaniem jest przyjęcie tego rozwiązania w umowie podwykonawczej zawartej z pełnym składem konsorcjum.
Wspólna odpowiedzialność konsorcjantów wobec zamawiającego ≠ wspólna odpowiedzialność konsorcjantów wobec podwykonawcy
W sprawie o której opowiadam w odcinku sąd apelacyjny wziął pod parasol ochronny podwykonawcę uznając, że lider konsorcjum odpowiada za jego wynagrodzenie. Odwołał się przy tym do konkretnego wyroku Sądu Najwyższego, w którym sąd ten badał wątek odpowiedzialności konsorcjantów za rozliczenie z podwykonawcami. Sąd apelacyjny uznał, że z wyrok potwierdza, że podwykonawca może udać się po swoje wynagrodzenie do dowolnej z firm uczestniczących w konsorcjum, a późniejsze rozliczenie wewnętrzne tej płatności to już ból głowy rzeczonego konsorcjum.
Sam Sąd Najwyższy, kiedy temat do niego trafił, wyjaśnił koleżeństwu z SA, że pobłądziło i w ogóle nie o to chodziło w orzeczeniu, na które się powołało. W tamtym temacie SN rozważał spór regresowy na linii zamawiający-konsorcjum. Zamawiający spłacił bezpośrednio podwykonawcę i ruszył do wykonawców po zwrot wypłaconej kwoty. W tym kontekście SN uznał, że płacą oni zamawiającemu solidarnie. Wynika to z faktu, że przepisy p.z.p. wprost przewidują, że członkowie konsorcjum odpowiadają solidarnie za realizację zamówienia. A skoro jednym z ich obowiązków jest opłacanie podwykonawców to stawiając zamawiającego przed koniecznością płatności bezpośredniej w ich imieniu muszą liczyć się z tym, że właśnie w solidarny sposób będą ponosili koszty wywołane tym uchybieniem. Podkreślę raz jeszcze – jeszcze to wątek odpowiedzialności konsorcjantów wobec zamawiającego.
Jednak nie ma podstaw, żeby zasady obowiązujące na linii zamawiający-konsorcjum przenosić automatycznie na układ konsorcjum-podwykonawca. W tym drugim przypadku zwyczajnie brakuje przepisu, który byłby odpowiednikiem tego, o którym wspominałem wyżej. W praktyce oznacza to, że fakt solidarnego zobowiązania konsorcjantów do zwrotu zamawiającemu kosztów płatności bezpośredniej nie jest jednoznaczny z solidarnym zobowiązaniem konsorcjantów do zapłacenia wynagrodzenia podwykonawcy.
Napisz komentarz